Od pierwszych minut Mechanicy chcieli zdobyć bramkę, już w 3 minucie meczu najlepszy strzelec drużyny z poprzedniego sezonu Wróbel, był bliski zdobycia gola, lecz piłka pechowo odbiła się przed linią bramkową i wypadła na aut. Na szczęście wedle powiedzenia "Co się odwlecze to nie uciecze" w 8 minucie meczu Mechanik objął prowadzenie za sprawą Piotra Brysia.
Nasz nowy napastnik pokazał,że grać głową potrafi, i bezbłędnie wykorzystał idealnie dograną piłkę z rzutu rożnego przez Jakuba Kocybę. Tym samym Bryś już w pierwszym meczu pokazał się z dobrej strony kibicom, kolegom z drużyny, a przede wszystkim trenerowi. Do końca pierwszej połowy nasza drużyna jeszcze kilka razy stworzyła zagrożenie pod bramką rywali, lecz nie potrafiliśmy wykorzystać ogromnej przewagi i na przerwę schodziliśmy wygrywając "tylko" 1:0.
Od początku drugiej polowy drużyna gospodarzy zawzięcie walczyła o gola wyrównującego, ale drużyna Mechanika dobrze się broniła i wyprowadzała groźne kontrataki. Około 57 minuty doszło do kuriozalnej sytuacji, po wybiciu piłki z obrony spadła ona za obrońców Orła. Dopadł do niej Mirosław Wróbel wybiegając zza dwóch obrońców, lecz sędzia Pilarski dopatrzył się pozycji spalonej i podniósł chorągiewkę, przez co nie zdobyliśmy drugiej bramki.
Niestety kilka minut później, mianowicie w 63 minucie gola wyrównującego zdobyła ekipa Orła. Po tym trafieniu gospodarze nabrali wiatru w żagle i cały czas zagrażali naszej bramce, lecz na posterunku stał Rak oraz cała defensywa naszej drużyny.
Po kwadransie oblężenia naszej bramki, wyprowadziliśmy kilka kontr i tuż przed końcowym gwizdkiem mieliśmy szansę objąć prowadzenie 2:1, ale bramkarz gospodarzy stanął na wysokości zadania.
W ten sposób pierwszy mecz zakończył się remisem 1:1.
Dziękujemy zawodnikom za niesamowitą walkę i poświęcenie na boisku, kibicom przybyłym za doping i już dziś zapraszamy na sobotnie spotkanie w Przystajni, gdzie zmierzymy się z miejscowym Płomieniem.
M.K